Szczupaki Szwecja maj 2021

Rok 2021 jak i 2020 był trochę specyficznym rokiem pod względem wyjazdów, spowodowane to było jak wszyscy wiemy ogólnoświatową pandemią, nie inaczej było z branżą wędkarską. Po kilku zmianach terminu wyjazd udało się zabukować 15 Maj 2021 na jezioro Boren .. . i tu niespodzianka na tydzień przed wyjazdem dostajemy telefon, „niestety nie możemy zrealizować Państwa wyjazdu ponieważ opiekun bazy trafił do szpitala i nie ma możliwości by ktoś inny Was przyjął w ośrodku”.

Możecie natomiast wybrać inne miejsce”, nie czekając długo postanowiliśmy troszkę poszperać i dowiedzieć się na szybko co nie do końca jest łatwe, gdzie można pojechać by nie zaliczyć „wtopy” ( głównie chodziło tu o promy oraz terminy urlopowe jakie sobie już zaplanowaliśmy z wyprzedzeniem) więc wchodził w grę termin ustalony z góry. Po licznych konsultacjach doszliśmy do wniosku, że wyjedziemy w rejon Varmaland. Jest to teren w którym występuje bardzo dużo jezior jak i zresztą w całej Szwecji 🙂 ale pasowało nam to z umiarkowaną odległością od promu oraz baza w której mieliśmy nocować chyba najbardziej przypadła nam do gustu. Rejon Varmaland położony jest przy granicy z Norwegią na wysokości Oslo piękne, malownicze jeziorka a do tego cisza i spokój, czego chcieć więcej ? Oczywiście RYB 🙂 , cała zamieszanie ze zmianą miejsca miało swoje skutki, ponieważ do Boren przygotowywaliśmy się prze niemalże rok, przynęty, kołowrotki, wędki i plecionki były konkretnie dobrane pod tamtejszą wodę a tu myliśmy zaledwie tydzień by dowiedzieć się jak najwięcej o wodzie, białorybie i pogodzie. Udało nam się zasięgnąć opinii kolegów po kiju na temat warunków jakie obecnie panują i dokupić trochę gum i jerków z racji tego, że sami prowadzimy sklep mieliśmy to zadanie troszkę ułatwione.

No to w drogę … Poranny test na COVID i koło godziny 14 wyruszamy ze Złoteg Stoku do Świnoujścia na prom, wyjechaliśmy z lekkim zapasem na wszelki wypadek by być na czas w razie niepowodzeń na drodze.

Około 22 meldujemy się w Świnoujściu na odprawę promową

Odprawa poszła naprawdę sprawnie i bez większych problemów ( nie było obowiązku okazania negatywnego wyniku testu na COVID po Polskiej stronie)

Poniżej kilka fotek z promu dla osób które jeszcze nie płynęły

Postanowiliśmy zrobić parę kroków po promie , wypić szybkie piwko i wyspać się ponieważ czekało nas jeszcze 600 kilometrów po zjechaniu z promu.

Wypływamy planowo o 23 i meldujemy się w Szwecji w Trelleborg o godzinie 7 rano, po stronie Szwedzkiej pokazujemy wyniki testu na COVID i miła obsługa życzy nam owocnych połów.

Żeby nie zanudzać Was opowieścią jak to mijał nam kilometr po kilometrze bo nie taki zamiar jest tego wpisu, dla osób które wybierają się do Szwecji lub do krajów skandynawskich po raz pierwszy, pamiętajcie o tym by przestrzegać prędkości, sami Szwedzi bardzo się tego pilnują a skutecznie w tym pomagają liczne fotoradary.

Ośrodek na którym się zameldowaliśmy to w zasadzie 3 domki bardzo ładnie umiejscowione z widokiem na jezioro poniżej zamieszczę kilka fotek, każdy z domków posiada dostęp to Wi-Fi, aneks kuchenny, 2 sypialnie, łazienkę oraz salon z kominkiem i TV. Opiekun ośrodka bardzo przyjaźnie nastawiony, wytłumaczył nam gdzie łapać, może nie dosłownie gdzie ale wskazał miejsca w których najczęściej łapane są duże okazy ale też na co uważać i które miejsca omijać.

Słów kilka o jeziorze na którym łowiliśmy, sam akwen jest bardzo malowniczy składa się jak to określiliśmy z 3 części pierwsza na której cumowane są łodzie jest małym stawem (ale jak się okazało i na nim można złowić ładnego szczupaka) który prowadzi do kanału ładnie porośniętego zielem, z kanału wypływamy na 2 jeziorko które ma bardzo ładne miejsca Okoniowe oraz Szczupakowe, liczne trzciny porastają brzeg, głębokość tego drugiego waha się od 3 do 14 metrów. Ostatnim 3 jak to się zwykle nazywa patelnia to już spory akwen myślę że spokojnie około 3-4 kilometrów długości i 1,5 szerokości i tam głębokość też waha się od 3 do do nawet 20 metrów. To co przekazał nam opiekun ośrodka na temat ryb występujących w jeziorze to oczywiście szczupak, w zeszłym roku został złapany rekordowy 130 cm „potwór”, duże Okonie powyżej 50 cm ale zaznaczył, że na nie sezon zaczyna się około lipca oraz Palie Jeziorowe które osiągają tu od 7 do nawet 10 kilo.

Poniżej poglądowa mapka

Do dyspozycji na ośrodku jest 6 łódek aluminiowych po 2 na każdy domek, każda uzbrojona jest w kotwice i silnik 2,5 konny co naszym zdaniem jest stanowczo za mało, na tak duży akwen 5 konny silnik to minimum.

Łapanie zaczęliśmy oczywiście tego samego dnia w którym przyjechaliśmy. Zaczęło się bardzo dobrze ponieważ kolega Rafał złapał pierwsza rybę na dobrą sprawę w pierwszym rzucie, nie duży szczupak pod 50 cm i … na tym zakończyliśmy dzień. Woda okazała się naprawdę wymagająca, długa zima ( lód z jeziora zszedł dopiero pod koniec kwietnia) woda zimna i drapieżnik jeszcze nie bardzo aktywny. Wróciliśmy do Domku i przy piwku ustawiliśmy strategie na kolejny dzień, najlepszą formą poznania jeziora jest jego przepłynięcie, mapy które dał nam właściciel mapami ale podjęliśmy decyzję o tym, że przetrolujemy jezioro i zobaczymy na sondzie co dzieje się pod wodą. Pobudka wszystko oczywiście przygotowane dzień wcześniej i na wodę , wypływamy na 2 jezioro z kanału uruchamiamy sondę i ku naszemu zdziwieniu po przepłynięciu niemalże całego 2 jeziora na wodzie jest kompletna cisza, żadnego odczytu jezioro „śpi” wiec udaliśmy się na 3 jezioro i tu … to samo , pierwsze zapisy pokazały się po około 20 minutach i sprawdziły się nasze czarne myśli ryba siedzi jeszcze na głębokiej wodzie, najlepsze zapisy były na około 16 metrach.

Konsekwentnie nie zmieniamy planu i trolujemy, kierujemy się w kierunku wskazanym przez opiekuna obiektu i mniej więcej na jego wysokości Rafał ma pierwsze branie w trolu niestety obcięty ogonek w Herringu 25 cm więc postanowiliśmy założyć większą przynętę, na mój zestaw zakładam gumę robiona przez nas Pike Kiler 22 cm

Pike Kiler 22 cm i 118 g

Nie trzeba było długo czekać na efekty ponieważ po około 3 minutach na łodzi adrenalina troszkę skoczyła, wędka w rękę SIEDZI !! poczułem naprawdę spory opór, po zaciętej walce ukazuje nam się spora ryba w rewelacyjnej kondycji, po wypuszczeniu zniknęła w oka mgnieniu, ubarwienie ryb na jeziorze spowodowane jest kolorem wody a raczej dna, woda jest „czysta” dobrze natleniona ale zabarwiona w kolor brązu.

88 cm

Tego dnia nie było już więcej efektów z trola, dostaliśmy telefon od Taty, że złapał na pierwszym jeziorku szczupaka 78 cm, ale i tak byliśmy bardzo zadowoleni z tego dnia bo nastawiliśmy się bardziej na poznanie jeziora i tak właśnie się stało.

Powrót do bazy kilka wniosków, parę przemyśleń, niestety temperatura wody nie jest zbyt wysoka i trzeba bardzo się postarać aby sprowokować szczupaka do ataku.

Nauczeni doświadczeniem , że najlepsze pomysły padają przy piwku usiedliśmy na werandzie żeby omówić strategię na kolejne dni

Sprawdziliśmy pogodę i ku naszemu zadowoleniu prognozy były bardzo optymistyczne do końca wyprawy mieliśmy mieć pogodę i słoneczne dni co dobrze wróżyło, akwen co prawda jest spory i przypuszczaliśmy, że temperatura wody nie zmieni się w przeciągu dnia ale słoneczne dni to był dobry prognostyk.

Kolejny dzień przywitał nas tak

Taka pogoda utrzymywała się praktycznie już do końca naszego pobytu a wzrost temperatury wody ku naszemu zdziwieniu notowany był praktycznie z godziny na godzinę. Postanowiliśmy dotrzeć na głębszą wodę ale pomimo bardzo obiecujących zapisów nie udało się zachęcić do ataku drapieżnika

Nie sugerujcie się temp. z sondy nie jest skalibrowana 🙂

Postanowiliśmy wrócić na jezioro numer 2 i porzucać Jerkami w okolice płytszej wody i trzcin i zatoczek, co od razu przyniosło efekty w postaci co prawa nie wielkich szczupaków w okolicy 60 cm ale przynajmniej mogliśmy się troszkę pobawić

https://www.fishmade.eu/produkt/sambor-dozer-9-cm/

Kolejne dni mijały nam na obławianiu „miejscówek” które nas nie zawodziły, Rafałowi udało się nawet złapać ładnego Okonia 40 cm który był jedynym okoniem podczas wyprawy, 5 dnia po kilku bardzo ciepłych dniach postanowiliśmy wybrać się ponownie w troling na jezioro numer 3 i tu naszym oczom ukazały się zapisy, których ja z ręką na sercu nigdy nie widziałem ławice ciągnące się przez kilkadziesiąt metrów od głębokości 10 do 4 metrów przecieraliśmy oczy ze zdziwienia. Udało nam się złowić a raczej zaczepić Sielawy kiedy obławialiśmy miejsca w okolicy ławic.

Na całe szczęście mieliśmy ze sobą gumy oraz jerki w kolorach srebrnych po przestawieniu się na te kolory dopiero zaczęło się łowienie i zabawa, można śmiało powiedzieć ze uratowały naszą wyprawę 🙂

https://www.fishmade.eu/produkt/ploc-18-cm/

Podsumowując cały wyjazd , ogromnych metrówek nie udało się złowić, ale i tak jesteśmy bardzo zadowoleni, po pierwsze miał to być urlop i naładowanie baterii i tak właśnie było. Niesamowita cisza i spokój pozwoliła zrelaksować się maksymalnie. Nie było dnia w którym nie złapalibyśmy ryby i o to bardzo cieszy, nabraliśmy także dodatkowego doświadczenia metodą prób i błędów w poszukiwaniu drapieżnika a przecież takie wyprawy mają nas właśnie uczyć i w naszym przypadku tak się stało, za rok wracamy w to samo miejsce uważamy, że jest to miejsce z niesamowitym potencjałem nieprzełowione łowiska z małą presja sprawia, że to miejsce jest unikalne. Przez 8 dni na wodzie spotkaliśmy nie, licząc sąsiadów z domku obok 1 może 2 łodzie. Poniżej prześlemy jeszcze kilka fotek a na samym końcu podsumowanie, tak byście oczywiście orientacyjnie mieli pogląd ile taka wyprawa kosztuje.

Jedyny okoń załapany na wyjeździe przez Rafała 40 cm
Na tego Twistera uderzyła ryba wyjazdu niestety nie wyciągnięta 100+

Podsumowanie kosztów, nie będziemy w nim ujmować kosztów zakupu sprzętu itp ponieważ każdy ma inny potencjał jeden ma wszystko inny zaczyna od zera wiec skupimy się tylko na kosztach które powiedzmy, że są „stałe”

  • Zakwaterowanie – 1700 zł osoba
  • Prom ( w zależności ile wcześniej zostanie zarezerwowany) 580 zł w dwie strony
  • Paliwo około 400 zł na osobę
  • Jedzenie około 250 zł na osobę
  • Test na Covid 150 zł
  • alkohol oraz wszelkie dodatki wedle uznania

Podsumowując 8 dni pobytu na wodzie wraz ze wszystkimi opłatami wyniosło nas około 2900-3000 zł.

Jest to nasz pierwszy tekst więc liczymy na wyrozumiałość, w kolejce czekaj jeszcze wyprawa do Norwegii na Lofoty oraz rzeczne podboje Odry 🙂

Jeżeli masz jakiekolwiek pytania lub chciałbyś wziąć udział w takiej wyprawie zostaw ślad po sobie komentarzu na wszystko odpiszemy.

Dodaj komentarz